Pierwszy raz zdarzyła mi się taka to historia:
Około 21 wracam sobie spokojnie z basenu szeroką trzypasmową ulicą (al. Włókniarzy). To była środa, późna godzina więc ruch wcale nie duży. Przy dużym skrzyżowaniu trochę się zagęściło i musiałem przecisnąć się na pole position przed tira, mijając go po prawej a parę innych aut po lewej. Wystartowałem żwawo aby nie robić lipy i tak dojechałem do kolejnych światem. Obok mnie stanęła czarna sportowa Toyota (nie wiem czy celica czy supra czy co to tam było). Grzecznie czekam na zmianę świateł gdy nagle, ku mojej radości, moich uszu dobiegł dźwięk przygazowania koleżki w Toyocie. Odpowiedziałem delikatnym szarpnięciem manetki a na moich ustach zagościł szelmowski uśmieszek. Pomyślałem "z czym do ludzi, chłopcze z motorem chcesz się ścigać? dobrze niech tak będzie!". Stało się zapaliło się żółte, a później niechybnie zielone. Manetka odkręcona do oporu, jedynka, dwójka, trójka, czwórka - każdy bieg przełączany niemal przy czerwonym polu obrotomierza! Moje oczy wędrowały tylko na obrotomierz, drogę i lusterko! Prędkościomierz po paru sekundach wskazywał 60 mph przede mną pojawiła się na środkowym pasie puszka, w lusterku wciąż widzę siedzącą mi na kuprze Toyotę. Zmiana pasa na lewy i dalej nie odpuszczam manetki, gdy nagle prawem pasem jak na fast&furious Toyota wyprzedza jakby bez wysiłku mnie, puszkę i wszystko inne co było na drodze! Na kolejnym czerwonym spotkaliśmy się, wyciągnąłem kciuka w geście "ok", gościu - taki z sympatyczną mordką w okularach korekcyjnych z delikatnym zarostem (żaden tam prosty dresiarz czy innym cymbał) - uśmiechając się potwierdził, że to był dobry wyścig. Wygrał, skubaniec wygrał! Co prawda do tych około 100km/h ciągle miałem go w lusterku, ale finalnie to on pierwszy był na kolejnych światłach!
Mało który samochód daje radę motorom, a tej Toyocie ta sztuka się udała.Gratuluję jej bez cienia złośliwości.
To był mój pierwszy raz kiedy to samochód okazał się być szybszy ode mnie na światłach!
Pierwszy raz...
Moderatorzy: Miłosz, Kamyk, lucek, bartoszto, jotto
- michałKNW
- Motorowerzysta
- Posty: 69
- Rejestracja: 28 cze 2011, 23:00
- Imię: Michał
- Miejscowość: Knurów
- Garnek: Caberg V2R zonda
Re: Pierwszy raz...
nie no ER-ka nie jest wyścigowym motocyklem i wielu moich znajomych ma szybsze samochody niestety... nawet ja jak by nie było z nie dużą ilością koników w aucie 125 ze zmiennym fazami rozrządu to jak już złapie wyższe obroty to ER-ka mi nie ucieknie... a i jak kiedyś zdarzało mi sie być na wyścigach (wieczorową porą) to widziałem jak auto objechało ścigacza ale to już zupełnie inna półka była 

- Brok2000
- Motocyklista
- Posty: 195
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 23:49
- Imię: Krzysiek
- Miejscowość: ŁDZ
- Lokalizacja: Łódź
Re: Pierwszy raz...
Wiesz:
Moc: 50KM,
Masa z płynami: 193
Stosunek mocy do masy: 0,2590 KM/kg
przyspieszenie od 0-100km/h: 5-6 sekund (rozbieżności w różnych źródłach danych)
Mało które seryjne sportowe (oczywiście nie mam na myśli potworów typu porsche czy ferrari) auto może poszczycić się takimi wynikami w przyspieszaniu i takim stosunkiem mocy do masy, więc erka mimo, że nie jest sportowym motorem lecz zwykłym przmieszczaczem ma parametry całkiem całkiem!
Tak dla wyjaśnienia: wyścigi z czymkolwiek zdarzają mi się bardzo, ale bardzo rzadko! Te przedstawione powyżej były moim drugim w życiu (pierwszy raz gdy gościu civiciem nie chciał mnie wpuścić przed siebie, gdy stanąłem obok niego, więc musiałem przygazować i tym samym "pościgać" się z nim aby dalej normalnie jechać jezdnią) i myślę, że rzadko kiedy będę próbował się z innymi kierowcami. Adrenalinka jest, ale to jest zabawa na tor a nie na ulice.
Moc: 50KM,
Masa z płynami: 193
Stosunek mocy do masy: 0,2590 KM/kg
przyspieszenie od 0-100km/h: 5-6 sekund (rozbieżności w różnych źródłach danych)
Mało które seryjne sportowe (oczywiście nie mam na myśli potworów typu porsche czy ferrari) auto może poszczycić się takimi wynikami w przyspieszaniu i takim stosunkiem mocy do masy, więc erka mimo, że nie jest sportowym motorem lecz zwykłym przmieszczaczem ma parametry całkiem całkiem!
Tak dla wyjaśnienia: wyścigi z czymkolwiek zdarzają mi się bardzo, ale bardzo rzadko! Te przedstawione powyżej były moim drugim w życiu (pierwszy raz gdy gościu civiciem nie chciał mnie wpuścić przed siebie, gdy stanąłem obok niego, więc musiałem przygazować i tym samym "pościgać" się z nim aby dalej normalnie jechać jezdnią) i myślę, że rzadko kiedy będę próbował się z innymi kierowcami. Adrenalinka jest, ale to jest zabawa na tor a nie na ulice.
-
- Motocyklista
- Posty: 144
- Rejestracja: 05 gru 2010, 23:22
- Lokalizacja: Brodowo koło Środy Wielkopolskiej
Re: Pierwszy raz...
no dokładnie na ulicach to tylko głupota...chociaż nie powiem że nie ale rozumu czasami mi brakuje..
fakt faktem że wyścigi dostarczają niemiłosiernej adrenaliny ale jak się człowiek często ściga to się przyzwyczaja tak że nawet tej adrenaliny nie odczuje....
znam to z życia...częste ekstremalne sytuacje przestają być ekstremalne i wtedy trzeba szukać innych....
ale wyścigi są najprzyjemniejsze-oczywiście ze zdrowym rozsądkiem... 




[color=#0040FF]BRACI SIĘ NIE TRACI-to hasło powinno łączyć wszystkich motocyklistów!!!!! :)[/color]