ER-ką w Alpy - Austria 2011
: 18 wrz 2011, 22:13
W dniach 14-17.09.2011 ja na Kawasaki ER-5 i Karol "Fazi" na Hondzie CBR 1100XX zrobiliśmy trasę z Kalisz - Grossglockner (Austria) - Kalisz. Trasa liczyła 2300km.
W ciągu kilku najbliższych dni postaram się umieścić tu obszerną relację z wyprawy (a jest sporo do napisania
), ale Kamyk już mnie "dopinguje" na Chat-ie więc już dziś link do albumu z fotkami
:
http://www.facebook.com/media/set/?set= ... d23&type=1
A było to tak
:
14.09.2011 Środa.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Kalisz ... ,4&t=m&z=6
Z Kalisza wyruszyliśmy o 6.00. Po drodze kilka przerw na tankowanie, odpoczynków i trochę utrudnień w ruchu. W Czechach na autostradzie przed Pragą korek. Połowa autostrady była zablokowana, przez ciężarówkę przewożącą wielki zbiornik, która już "na oko" nie miała prawa zmieścić się pod wiaduktem. Jakoś przecisnęliśmy się pomiędzy autami - nie bez strat (na szczęście nie własnych) - patrząc w lusterko, czy Karol za mną jedzie "skasowałem" kufrem plastikową tyczkę oddzielającą "tymczasowe" pasy ruchu
. Po wjechaniu do Austrii na pierwszej stacji kupiliśmy winietki na przejazd autostradami - 4,5 EUR za moto na 10 dni. W kolejny korek wjechaliśmy na autostradzie w okolicach Linzu - 15:00 - 16:00, godziny szczytu. Na początku nie wiedzieliśmy jak "tubylcy" podchodzą do jeżdżenia między autami w korku, ale po jakimś czasie pojawili się miejscowi bikerzy - przeciskali się między samochodami, kierowcy się rozjeżdżali na boki (czyli można
) więc my za nimi 
Celem były okolice Zell am See, ale ok. 20.00 zaczęło się robić ciemno. Ok. 40km od celu zjechaliśmy z trasy do miejscowości Sankt Johann im Pongau. Tam na stacji benzynowej zapytaliśmy o noclegi i kilku podchmielonych tubylców (ciekawostka - w Austrii na wielu stacji benzynowych są lady jak w barze, kuflowe piwo itp.) narysowało mapkę do zajazdu Gasthof Rainbach, który stał się naszą bazą na kolejne 3 dni. Koszt to 35 EUR za noc, za osobę ( + jakiś tam podatek, wyszło 38 EUR). Pokoje z TV i łazienką, niezły standard, śniadania w cenie.
15.09.2011 Czwartek.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Sankt+ ... 1&t=m&z=12
Dzień drugi. Rano śniadanie, tankowanie i w drogę. Pochmurno, ale w miarę ciepło. Po wyjeździe ze stacji od razu korek. Co jest? Okazało się, że remont i z jednego pasa "zwijają asfalt" - mijanka, światła. Stoimy. Sytuacja podobna jak w Linzu, miejscowi jadą między autami, my za nami. Po drodze jeszcze 3km tunel (ważne w dalszej części relacji) i jesteśmy w Zell am See. Runda wokół jeziora, fotki i zmierzamy w kierunku trasy Grossglockner. Zaczęło się rozpogadzać, słońce przebija się co jakiś czas przez chmury. Postój przed bramkami, kupujemy bilety i ruszamy na trasę. Całodzienny bilet za moto kosztuje 19 EUR, każdy następny dzień można dokupić, pokazując bilet z dnia poprzedniego za 6 EUR. No to lecimy - 48km motocyklowego raju, którego nie da się opisać słowami - odsyłam to linku z fotkami
. Chmury były tego dnia dość nisko, dlatego wjeżdżając na najwyższe punkty trasy (ponad 2500m n.p.m) przejechaliśmy ponad chmury - super wrażenie patrzeć na chmury "z góry". Po drodze postoje na parkingach widokowych (wspaniale przygotowane, z tablicami informacyjnymi, miejscami parkingowymi specjalnie dla motocykli, szafkami na kaski i plecaki jak w marketach itp.) i fotki. Dojechaliśmy prawie do miejscowości Winklern. Gdy trasa zaczęła prowadzić doliną i zrobiło się płasko zwróciliśmy w góry i do bazy. Wracaliśmy tą samą trasą, przez remontowany odcinek. Niestety korek był tak długi, że "złapało" nas czerwone światło przed tunelem (tunele w Austrii są wyposażone w sygnalizację świetlną i kamery - gdy jest korek za tunelem zapala się czerwone światło, żeby nie stać w tunelu w spalinach). Na motocyklach byśmy śmigneli, ale po konsultacjach z Karolem stwierdziliśmy, że za jazdę na "czerwonym" pewnie jest Zylion Euro mandatu, płatnego gotówką (no i kamery wewnątrz tunelu) więc poczekaliśmy na zielone - to był dłuugggi powrót 
Do bazy dotarliśmy po zmroku. Z broszurek, które wzięliśmy na trasie (także po Polsku) dowiedzieliśmy się, że tras oznaczonych jak widokowe jest w okolicy więcej, nie tylko Grossglockner. Kilka na północ, kilka na południe od naszej bazy. Wybór na kolejny dzień był trudny, wybraliśmy północ. Oczywiście tak, aby nie jechać przez remont.
16.09.2011 Piątek.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Sankt+ ... =5&t=m&z=9
Dzień trzeci. Rano śniadanie, tankowanie i w drogę. W Sankt Johann pochmurno. Pojechaliśmy w kierunku Bischofshofen i drogą na 164 do Saalfelden. Droga nie jest wpisana jako "widokowa" na mapach, ale jest mega najpierw setki zakrętów w dolinie, a potem serpentyny w górach, podjazdy i zjazdy, po prostu super
Następnie na południe i 5km tunelem pod Zell am See. Po drugiej stronie tunelu słonecznie i bezchmurne niebo. Lecimy na zachód w kierunku drogi "widokowej" Gerlos (miejscowość o tej samej nazwie), zjechaliśmy także z głównej drogi do Kaprun, a następnie na dziurawą drogę lokalną (ale z fajnymi widokami
) Trasę Gerlos również polecam, "super widokowa i ostro powykręcana"
- koszt 4 EUR za motocykl. Korzystając z bezchmurnego nieba, w drodze powrotnej jeszcze raz przejechaliśmy "w tą i z powrotem" trasę Grossglockner
Widoki MEGA
Pod bramkami i w całej dolinie ciekawostka - kilkadziesiąt, albo nawet kilkaset zabytkowych traktorów. Nie można było przejechać obojętnie
. Powrót do bazy tą samą trasą, którą przyjechaliśmy. Droga 164 w dzień była trudna technicznie, po zmroku starałem zmieścić się tylko pomiędzy białymi i czerwonymi światełkami odblaskowymi na słupkach 
14.09.2011 Sobota.
Powrót do Kalisza tą samą trasą, którą przyjechaliśmy. Rano śniadanie, godzina 8.00 wyjazd. Do Linzu trochę mżyło (nie było nawet sensu zakładać deszczówek), potem słonecznie i ciepło.Po drodze nie było korków, ani innych utrudnień. W Czechach jeszcze postój w Lidlu, w celu "upłynnienia" pozostałych koron
Po 12 godzinach i 850km, o 20.00 byłem w domu 
Podsumowanie:
Wyszło 2300 km
Koszt całego wyjazdu to ok. 1100-1200 zł.
Paliwo w Czechach - 33-34 CZK/litr (ok.5,5zł).
Paliwo w Austrii - 1,4 EUR/litr (ok.5,6zł/litr) poza autostradami , 1,5-1,6 EUR/litr na autostradzie (ok.6zł).
Przejazd czeskimi autostradami motocyklem jest bezpłatny, w Austrii 4,5 EUR winietka na 10 dni.
W Austrii w kilku wioskach widzieliśmy panów z radarami w krzakach, a mandaty są konkretne i płatne gotówką, więc lepiej się nie spieszyć
, miejscowi jeżdżą bardzo przepisowo.
Bikerzy z Austrii, Niemiec i Szwajcarii (a na Grossglocknerze są ich setki) chyba nie są świadomi, że Japończycy produkują motocykle
, bo tam 99% jeździ na Beemkach (w ciągu wyjazdu widziałem chyba wszystkie modele wyprodukowane przez BMW w ostatnich 30 latach
).
Pogoda w Alpach często się zmienia i może być różna nawet w sąsiednich dolinach (po jednej stronie góry świeci słońce, po drugiej są chmury ), a teraz z TV wiem, że nasypało śniegu
.
Kolejna wyprawa do Austrii na pewno będzie, bo jest jeszcze kilka tras widokowych "z broszurki", które chciałbym przejechać ;D
Niech MOC będzie z Wami
W ciągu kilku najbliższych dni postaram się umieścić tu obszerną relację z wyprawy (a jest sporo do napisania


http://www.facebook.com/media/set/?set= ... d23&type=1
A było to tak

14.09.2011 Środa.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Kalisz ... ,4&t=m&z=6
Z Kalisza wyruszyliśmy o 6.00. Po drodze kilka przerw na tankowanie, odpoczynków i trochę utrudnień w ruchu. W Czechach na autostradzie przed Pragą korek. Połowa autostrady była zablokowana, przez ciężarówkę przewożącą wielki zbiornik, która już "na oko" nie miała prawa zmieścić się pod wiaduktem. Jakoś przecisnęliśmy się pomiędzy autami - nie bez strat (na szczęście nie własnych) - patrząc w lusterko, czy Karol za mną jedzie "skasowałem" kufrem plastikową tyczkę oddzielającą "tymczasowe" pasy ruchu



Celem były okolice Zell am See, ale ok. 20.00 zaczęło się robić ciemno. Ok. 40km od celu zjechaliśmy z trasy do miejscowości Sankt Johann im Pongau. Tam na stacji benzynowej zapytaliśmy o noclegi i kilku podchmielonych tubylców (ciekawostka - w Austrii na wielu stacji benzynowych są lady jak w barze, kuflowe piwo itp.) narysowało mapkę do zajazdu Gasthof Rainbach, który stał się naszą bazą na kolejne 3 dni. Koszt to 35 EUR za noc, za osobę ( + jakiś tam podatek, wyszło 38 EUR). Pokoje z TV i łazienką, niezły standard, śniadania w cenie.
15.09.2011 Czwartek.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Sankt+ ... 1&t=m&z=12
Dzień drugi. Rano śniadanie, tankowanie i w drogę. Pochmurno, ale w miarę ciepło. Po wyjeździe ze stacji od razu korek. Co jest? Okazało się, że remont i z jednego pasa "zwijają asfalt" - mijanka, światła. Stoimy. Sytuacja podobna jak w Linzu, miejscowi jadą między autami, my za nami. Po drodze jeszcze 3km tunel (ważne w dalszej części relacji) i jesteśmy w Zell am See. Runda wokół jeziora, fotki i zmierzamy w kierunku trasy Grossglockner. Zaczęło się rozpogadzać, słońce przebija się co jakiś czas przez chmury. Postój przed bramkami, kupujemy bilety i ruszamy na trasę. Całodzienny bilet za moto kosztuje 19 EUR, każdy następny dzień można dokupić, pokazując bilet z dnia poprzedniego za 6 EUR. No to lecimy - 48km motocyklowego raju, którego nie da się opisać słowami - odsyłam to linku z fotkami


Do bazy dotarliśmy po zmroku. Z broszurek, które wzięliśmy na trasie (także po Polsku) dowiedzieliśmy się, że tras oznaczonych jak widokowe jest w okolicy więcej, nie tylko Grossglockner. Kilka na północ, kilka na południe od naszej bazy. Wybór na kolejny dzień był trudny, wybraliśmy północ. Oczywiście tak, aby nie jechać przez remont.
16.09.2011 Piątek.
Trasa:
http://maps.google.pl/maps?saddr=Sankt+ ... =5&t=m&z=9
Dzień trzeci. Rano śniadanie, tankowanie i w drogę. W Sankt Johann pochmurno. Pojechaliśmy w kierunku Bischofshofen i drogą na 164 do Saalfelden. Droga nie jest wpisana jako "widokowa" na mapach, ale jest mega najpierw setki zakrętów w dolinie, a potem serpentyny w górach, podjazdy i zjazdy, po prostu super







14.09.2011 Sobota.
Powrót do Kalisza tą samą trasą, którą przyjechaliśmy. Rano śniadanie, godzina 8.00 wyjazd. Do Linzu trochę mżyło (nie było nawet sensu zakładać deszczówek), potem słonecznie i ciepło.Po drodze nie było korków, ani innych utrudnień. W Czechach jeszcze postój w Lidlu, w celu "upłynnienia" pozostałych koron


Podsumowanie:
Wyszło 2300 km
Koszt całego wyjazdu to ok. 1100-1200 zł.
Paliwo w Czechach - 33-34 CZK/litr (ok.5,5zł).
Paliwo w Austrii - 1,4 EUR/litr (ok.5,6zł/litr) poza autostradami , 1,5-1,6 EUR/litr na autostradzie (ok.6zł).
Przejazd czeskimi autostradami motocyklem jest bezpłatny, w Austrii 4,5 EUR winietka na 10 dni.
W Austrii w kilku wioskach widzieliśmy panów z radarami w krzakach, a mandaty są konkretne i płatne gotówką, więc lepiej się nie spieszyć

Bikerzy z Austrii, Niemiec i Szwajcarii (a na Grossglocknerze są ich setki) chyba nie są świadomi, że Japończycy produkują motocykle


Pogoda w Alpach często się zmienia i może być różna nawet w sąsiednich dolinach (po jednej stronie góry świeci słońce, po drugiej są chmury ), a teraz z TV wiem, że nasypało śniegu

Kolejna wyprawa do Austrii na pewno będzie, bo jest jeszcze kilka tras widokowych "z broszurki", które chciałbym przejechać ;D
Niech MOC będzie z Wami
